Cóż można o nas powiedzieć? Jesteśmy zwykłą rodziną jakich wiele. Na co dzień pracujemy, a nasze dzieci chodzą do szkoły, mamy psa, rybki i oczywiście koty.

A wśród tej zwyczajności to właśnie chwile stają się niezwykłe. Niezwykłe było pojawienie się naszej pierwszej kotki hodowlanej Odette, patrzyłam jak się rozwija i rośnie. Piękniała a ja wciąż byłam niepewna czy podołam wyzwaniu, czy jesteśmy obie na to gotowe. A potem przyszedł na świat pierwszy kociak, kruche maleństwo w moich dłoniach, poczułam ogrom odpowiedzialności. Z zapartym tchem obserwowałam jak rosną. Zmieniały się z dnia na dzień. Rosły, otwierały oczka, a potem tak śmiesznie zaczęły chodzić, na małych krótkich łapkach, ze sterczącymi , trzęsącymi się ogonkami. Niedługo już biegały, pierwsze po  jednym pokoju, a potem zdobyły cały nasz dom. Wypełniły przestrzeń, towarzyszyły nam w każdym momencie życia, aż w końcu przyszedł czas pożegnań. Dom opustoszał, kociaki wyjechały do swoich nowych rodzin. Zrobiło się pusto. Jak dobrze było dostać zdjęcia z nowych domów i wiedzieć, że ktoś kocha je tak jak ja.

Potem pojawił się pies. A ja się zarzekałam, że jeśli będę mieć psa to będzie on wielkości moich kotów. Och, jak ja się wtedy myliłam. Tego sierpniowego dnia, krążyłam koło domu, kiedy zawołał mnie mąż, abym zobaczyła dwa psy. Drogą truchtały dwa psy myśliwskie, tylko tyle wtedy mogłam o nich powiedzieć. Rozejrzałam się czy gdzieś nie idzie  za nim  właściciel. Nikogo w zasięgu wzroku, zawołałam je z myślą, że nie długo ktoś będzie ich szukał. Dałam ogłoszenie, że znalazłam. Psy były bardzo ufne i nie wychudzone. Czekaliśmy ponad dwa tygodnie, aż w końcu odezwał się telefon. Właściciel był pod naszym domem, tylko nas z psami nie było. Szybko zapakowałam się z dziećmi i psami do samochodu ( dla męża już miejsca brakowało), wróciliśmy. Przed domem czekał na nas bardzo sympatyczny starszy Pan z żoną. Przyjechał po ukochaną sunię i jej syna. Okazało się, że pieski uciekły prawdopodobnie za jakimś dzikim zwierzęciem, błąkały się około 3 tygodni, a od domu odeszły ponad 25 km! Jeszcze wtedy byłam przekonana, że oboje wracają do domu, w planach na tamten moment psa nie było, przecież mam koty. I pewnie by Urwis z nami nie był, gdyby nie stado dzieci, robiące oczy kota ze Shreka, dobre serce Pana i moja słaba silna wola. Od tego momentu mieliśmy psa, który w żaden sposób wzrostem nie przystaje do kotów, raczej bliżej mu do cielaka, ale jest najwspanialszą kocią niańką.

Potem pojawiła się u nas Wanilka i niedługo później Ferdynand. Zapewne mogłabym wiele jeszcze opowiadać, ale obawiam się, że nie wielu dotrwałoby do końca. Wracając zaś do hodowli i informacji najistotniejszych:

  • Wszystkie nasze kociaki mają rodowód
  • Koty posiadają testy genetyczne HCM  i PKD
  • Hodowla testowana jest pod kontem FIV i FELV
  • Kociaki do kochania wychodzą do nowego domu wykastrowane, zaszczepione i odrobaczone stosownie do wieku
  • Kociaki opuszczają nasz dom z rodowodem, książeczką zdrowia, umową oraz wyprawką
  • Hodowla zarejestrowana jest w FIFe (WCC), która jest jedną z najstarszych federacji międzynarodowych, jej jedynym przedstawicielem w Polsce jest Polska Federacja Felinologiczna “Felis Polonia” (FPL). Hodowla wolna od FIV i FELV. Należymy do Klubu No Problem.